[ Pobierz całość w formacie PDF ]

*
Ale patryjarcha pobony by czek,
I na czeS Bosk pi cay swój wiek,
A jeSli sowa te maj by szczere,
Nie frasowa si, niech mi kady wiere,
I tak od czasu, jak by ton Swiat,
Pi jeszcze zdrowy trzysta szeSdziesit lat.
*
Z tego stateczny - zda si - ujrzy m,
e wino snadnie spija moe wci;
Item ma patrze krzeScijanin prawy,
By wodnej nie la do wina zaprawy;
Bo ta to woda, nieszczsna, zalaa
Wszelakich bydlt i grzeszników ciaa.
Huczne oklaski, za zgodn z duchem suchaczów pieS i docinki gospodarzowi, towarzyszy-
y rzucaniu pienidzy w nadstawiony beret Spiewaka.
23
W dalszych komnatach powaniejsi, spokojniejsi goScie, po kilku, osobno bawili si roz-
mow, a nowiny od obcych i podrónych opowiadane, staway si przedmiotem rozpraw, po
wikszej czSci polityczno-religijnej treSci.
Na uboczu siedziao dwóch obcych, ubiorem i postaci odznaczajcych si od reszty, nie
zwaajc na ogólne rozmowy, w swoim jzyku zajmowali si ze sob. Jeden z nich z jasnymi
wosami, gow podgolon, twarz przyjemn i otwart, z maymi wsami, podparty na krzy-
wej szabli, sucha rozprawiajcego towarzysza - by to znajomy nam ju Sdziwoj. Spóto-
warzysz jego, Wacaw Rogosz, starszy, bo okoo trzydziestu lat liczcy, na pierwszy rzut oka
we wszystkim tworzy sprzecznoS z Sdziwojem. Niski i krpy, w ruchach powolny, przy-
mruonymi oczami, cigym uSmiechem nadzwyczaj szerokich ust, pomarszczonym czoem
i rud, krótk, ostrzyon brod, niepocigajcy nadawa wyraz caej twarzy.
Par dni jak przyjecha z Krakowa i chciwemu wiadomoSci i pociechy Sdziwojowi opowiada
o domowych w kraju wypadkach, std wywodzi wnioski, ukada zamiary, a opowiada ywo,
bo wszystko, jak ig magnesow do pónocy, do wasnych kierowa korzySci. Podobni ludzie
midzy sob uwaaj si za rozwanych, rozsdnych i chwal wzajemnie, Sdziwojowi od daw-
na polecano Rogosza za doradc, pilnie wic sucha, czy rady te zgodz si z jego deniem.
- Ju kanclerz - mówi dalej Rogosz - ostyg w zapale dla króla, którego na tronie posadzi.
On widzi, e nieprzyjaxni i woskie posy rosn w si; jemu daj do zrozumienia, e obej-
dzie si korona bez tarczy i podpory jednego magnata. Bo u nas nie tak, jak w Niemczech,
wszystko si dzieje na opak, ile panów, tyle stronnictw, kady cignie niewodem - a czek
rozsdny owi moe. Nowatorstwo sabe, jedni je krwi i yciem gotowi karmi, a drudzy
ju je rozcieraj jak owad nogami. - I to uda im si acniej, jak gdziekolwiek bdx. Lud cay
nie znaczy nic, uboga szlachta ufa doradcom króla, tylko mieszczanie podnosz gowy i nie-
którzy panowie, szczególniej na Litwie. Daby Bóg! kto ma oczy i uszy dobre, to samym j-
zykiem dobrze si teraz pokieruje. I tobie radz, wracaj do Krakowa.
- I po co? - rzek wolno Sdziwoj - abym patrzc na wyuzdan dum Zborowskich, Górków,
Zebrzydowskich lub na intrygi Wochów i ich posaców, bezczynny Swiadek spólnych nie-
szczS, z cudzymi zbrodniami rachowa wasne zyski? - Pozostaw mnie tutaj. Pogrony
w nauce, ju nie zdoam si od niej oderwa. Tam nic bym nie zdziaa. Nieznany, nieobznaj-
miony z krztaniem si okoo zawieruchy publicznej, musiabym by narzdziem, a narzdzie
uywa si, jak kto chce. - Jeeli Bóg uwieczy moj prac, wtedy owoc jej zo dobru po-
wszechnemu. - Wtedy sam jeden stan, a z drugiej strony niech szatan wszystkie mySli swoje
rzuci, zobaczemy, czyja szala przeway!
- To wszystko adne i chwalebne - odpowiedzia Rogosz, popijajc winem, aby zasoni szy-
derski uSmiech, którym usta wykrzywi - to wszystko pikne, ale to s sny czuwajcego. Muru
gow nie przebijesz: Swiata nie poprawisz, uwaaj go takim, jakim jest i korzystaj z niego
jak drudzy. Bo co do twojej alchemii, pamitaj, i blisko ju trzy wieki jak bulla papieska
 Spondent quos non exhibent... oznajmia, co o tym szalbierstwie trzyma naley...
- Ja tam o tym nie wiem, wierz tylko, przypatrzywszy si naszym alchemikom, i caa ich
nauka jest, jak prawdziwie rzek kardyna Perronius, zalotnica, która wszystkich zaprasza,
a potem wySmiewa; sztuka bez sztuki, która w dusz wlewa namitnoSci, potem zmusza do
kamstwa, a doprowadza do ebraczej torby albo do haniebnej Smierci.
- Kada sztuka u was - doda z pogard Sdziwoj - jest szalbierstwem, kiedy nie moecie
zawczasu wyrachowa, ile wam groszy praskich na dzie przyniesie w zysku; dla tych alche-
24
mia susznie jest zalotnic, co ich wySmiewa...
- A któ by ci przeszkadza przy innych zatrudnieniach zajmowa si czasami alchemi - prze-
rwa nieuraony Rogosz - to tylko zasmuca twoich przyjació, i wszystkie godziny ycia
temu baamuctwu poSwicieS. Mówmy ze sob otwarcie: przyjaciele twoi widz, i masz
gow i pilnoS po temu i dla dobra twego radz ci wyjS dobrze.
- Majtek twój t nauk i zagraniczn wóczg jest zbyt nadwerony, abyS si nie mia
chwyci czego obcego. Wró si tylko do Lwowa lub Krakowa. Niemao jest wielkich pa-
nów, którzy ci wespr: przecie pomySl, nie na próno tak dugo siedziaeS w ojczyxnie
Zwingliego i Karlsztadta; oni ci ca si wespr, tam potrzeba ludzi. Moesz si bogato
oeni; honory, powaga, wszystko spynie zarazem; a wtedy trudnij si i czarnoksistwem, nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •