[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w miesiącu Metagejtnionie stoczono bitwę pod miastecz-
kiem Krannon, w następnym miesiącu, Boedromionie,
wkroczyła już do ateńskiego portu Munichii załoga mace-
dońska, a w miesiącu Pyanepsjonie umarł Demostenes.
Mianowicie, kiedy nadeszła wiadomość, że Antypater
i Krateros zbliżają się do Aten, Demostenes i jego stronni-
cy uszli czym prędzej z miasta, lud zaś na wniosek Dema-
desa wydał na nich wyrok śmierci. Ponieważ jednak roz-
proszyli się każdy w inną stronę, Antypater, chcąc ich do-
stać w swe ręce, zarządził pościg. Prowadził go niejaki Ar-
chias, który otrzymał stąd przydomek  zbiegołowcy". Po-
chodził on z miasta Turioj i był niegdyś podobno aktorem,
uczniem zaś jego miał być ów sławny aktor Polos z Ajgi-
ny, który w zakresie swej sztuki przeszedł wszystkich in-
nych. Hermippos wymienia Archiasa wśród uczniów reto-
ra Lakrytasa, a Demetrios twierdzi, że był on słuchaczem
Anaksymenesa. W każdym razie był to ów Archias, który
mówcę Hyperejdesa i Arystonikosa z Maratonu, a nadto
brata Demetriosa z Faleronu, Himerajosa, szukających
schronienia w świątyni Ajakosa na Ajginie, przemocą stam-
tąd wyciągnął i odesłał do Antypatra do Kleonaj. Tam też
zostali oni straceni, przy czym Hyperejdesowi  jak opo-
wiadają  jeszcze za życia wycięto język.
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Archias dowiedziawszy się, że Demostenes siedzi jako
błagalnik w świątyni Posejdona na wyspie Kalaurii, prze-
prawił się na lekkich łodziach i wylądowawszy tam w oto-
czeniu trackich siepaczy, namawiał Demostenesa, żeby po-
szedł z nim do Antypatra, bo może być pewny, że mu się
nic złego nie stanie. Ale Demostenes przypadkowo miał
owej nocy osobliwy sen. Zniło mu się mianowicie, że współ-
zawodniczył z Archiasem w wystawianiu sztuki teatralnej
i pomimo wielkiego powodzenia i przychylności widzów
przepadł, ponieważ nie miał dosyć środków na wystawę
sceniczną i wyposażenie chórów. Toteż słysząc od Archiasa
tyle uprzejmych słów, spojrzał na niego i nie wstając
z miejsca rzekł:  Nie, Archiasie. Jak nie przekonywała
mnie twoja gra na scenie, tak samo i obecnie nie przeko-
nują mnie twoje obietnice". A gdy Archias z gniewem za-
czął mu grozić, Demostenes powiedział:  Teraz dopiero
przemawiasz do mnie prawdziwie po macedońsku, bo
przedtem grałeś komedię. Zaczekaj chwilę, zabierzesz ode
mnie list do Aten".
To powiedziawszy, usunął się w głąb świątyni i tam
wziął do ręki papier udając, że chce pisać. Równocześnie
przyłożył do ust trzcinę do pisania i chwycił ją zębami, jak
to się zwykle robi, gdy człowiek się namyśla, co ma pisać.
Przesiedział tak chwilę, a następnie zasłonił sobie twarz
i skłonił głowę w dół. Wtedy ludzie Archiasa, którzy stali
przy bramie świątyni, przekonani, że Demostenes się boi,
zaczęli się z niego śmiać nazywając go nędznym tchórzem,
Archias zaś podszedł do niego bliżej i zachęcając do powsta-
nia, powtarzał w koło to samo, obiecując mu pojednanie
z Antypatrem. Wreszcie Demostenes czując, że trucizna ro-
zeszła się już po organizmie i zaczyna działać, odsłonił
twarz, spojrzał na Archiasa i rzekł:  Czemuż nie deklamu-
jesz jeszcze tego, co Kreont mówi w tragedii, i nie wyrzu-
cisz czym prędzej tego ciała, nie pozwalając go grzebać? Ja
z tej świątyni, czcigodny Posejdonie, wychodzę żywy. To
Antypater i Macedończycy nie zostawili bez skazy nawet
twego świętego miejsca."
Po tych słowach, czując, że już drży i nie może się utrzy-
mać na nogach, polecił, żeby go ujęli pod ramiona. W koń-
cu, zrobiwszy parę kroków i minąwszy ołtarz boga, upadł
i z głębokim westchnieniem wyzionął ducha.
Rozdział trzydziesty
Truciznę zażył Demostenes z owej trzciny do pisania,
o której wspomniałem, i tak też przedstawia to Aryston.
Natomiast jakiś Pappos, od którego tę wiadomość przejął
Hermippos, twierdzi, że gdy Demostenes upadł już u stóp
ołtarza, znaleziono na owym papierze skreślony początek
listu:  Demostenes do Antypatra..." i nic więcej. A gdy się
dziwiono, że śmierć Demostenesa nastąpiła tak szybko, sto-
jący u bramy świątynnej Trakowie mieli powiedzieć, że De-
mostenes wziął do ręki truciznę wyjętą z jakiegoś kawałka
sukna, przyłożył ją do ust i połknął. Oni sami mieli wraże-
nie, że połknął złoto. Obecna przy tym młoda służąca, py-
tana przez Archiasa o szczegóły, miała powiedzieć, że De-
mostenes już od dawna nosił z sobą ten woreczek niby jakiś
środek ratunku w krytycznej chwili. Pisze o tym także
Eratostenes twierdząc, że Demostenes przechowywał tru-
ciznę w obrączce, która była wewnątrz pusta i którą no-
sił na ręce jako naramiennik. Ale nie ma potrzeby przyta-
czać tutaj i roztrząsać wszystkich różnic, jakie zachodzą
między relacjami innych jeszcze autorów, którzy o tym pi-
szą. Z wielkiej ich liczby wspomnę tylko o siostrzeńcu De-
mostenesa, mówcy Democharesie, który wyraził przekona-
nie, że Demostenes nie umarł od trucizny, lecz że to łaska
i opatrzność bogów, którzy go chcieli uratować przed okru-
cieństwem Macedończyków, zesłała mu śmierć tak szybką
i bezbolesną. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •