[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miniatury żujemy albo usuwamy. Wyniki pomyślne.
Kierownik westchnął i mówił dalej:
- Na Siedemnastej planecie stworzono identyczny ośrodek. Stosują nasze metody, a chwalą
się, że dokonują cudów. Oglądałem te cuda, gdy z braku zaufania do genialnych eksperymentów,
zgłaszali się do mnie. Siedemnasta roi się od nieuków. Skonstruowali symultaniczną aparaturę do
jednoczesnego przeprowadzania stu zabiegów i dosłownie zgłupieli. Wrzeszczą na cały świat.
 Jesteśmy fenomenalni!" Jedynie nasz ośrodek prowadzi fenomenalną działalność.
- Czy poddałeś się zabiegowi miniaturyzacji własnych wad? - zapytał Borca.
- Ja?! - zawołał kierownik - Chyba żartujesz, ja nie mam żadnych wad!
Borca podziękował za szczerą odpowiedz i wyraził chęć powrotu na pokład statku
kosmicznego. Zaledwie kosmonauci dotarli do gwiazdolotu, dał się słyszeć świst i w odległości
kilkuset metrów eksplodował pocisk nie wiadomo skąd i nie wiadomo przez kogo wystrzelony.
- Przygotować pojazdy do startu - wydał rozkaz Dowódca. - Znowu niespodzianka, Efer.
Jak to wytłumaczysz?
- Istoty Rozumne - wyjaśnił Efer - dysponują rakietowymi pociskami, przy pomocy których
przenoszą z planety na planetę pocztę, podarunki, informacje naukowe i wiadomości z
międzyplanetarnego życia towarzyskiego.
- %7łycie towarzyskie - ucieszył się Laurin. - Teraz zapewne przesłań wiązankę kwiatów dla
kosmonautów.
- Wbrew radom Rozumniejszych wynalezli proch - oświadczył Efer. - Mimo przestróg,
zamiast konstruować pojazdy kosmiczne, zbudowali rakiety-pociski, wykorzystując przekazane
plany.
Przerwano rozmowę, bo huk coraz częstszych eksplozji zagłuszył słowa. Z wielkiej
wysokości obserwowaliśmy potyczkę dziewięćdziesięciu planet. Widok był doprawdy imponujący.
Co kilka sekund dziewięćdziesiąt błysków, pociski eksplodowały w pobliżu miejsc, gdzie jeszcze
przed minutą stały gwiazdoloty. Istoty Rozumne nie zorientowały się, że strzelają na wiwat. Nie
zauważono zniknięcia statków.
- Oni są bardzo ambitni - próbował ratować sytuację Efer - i niesłychanie wrażliwi. Gdy nie
mogli przekonać mieszkańców sąsiednich planet, że na ich planecie wylądowała najwspanialsza
załoga, postanowili zniszczyć konkurencyjne gwiazdoloty.
- A ponieważ identyczna myśl wzbudziła identyczny impuls, rozpoczęli kanonadę
międzyplanetarną - dokończył Laurin. - Na szczęście nie powybijają szyb w oknach, bo budują
domy bez okien.
- Kulista powierzchnia jest skonstruowana z tworzywa przepuszczającego światło słoneczne
wytłumaczył Efer i zapytał z troską w głosie: - Co zamierzacie uczynić?
- Będziemy interweniować - oznajmił Dowódca. - Eskadrę pojazdów obronnych
poprowadzi Tytus. Strateg Soke będzie czuwał nad przebiegiem akcji. Rozpoczynamy!
Od gwiazdolotów oderwało się trzysta rakiet. Przestrzeń między eskadrą a układem
planetarnym 90 pokonały w ciągu kilku sekund, - Rozpędzić obsługę rakiet! - padła komenda. -
Zniszczyć wyrzutnie i magazyny pocisków!
Niemal w tym samym momencie na dziewięćdziesięciu planetach wyrzutnie rakietowe
przemieniły się w obłoki pary. Uległy również zniszczeniu składy amunicji, ukryte pod
powierzchnią.
- Rozumniejsi - zabrzmiał głos Efera - pragną wyrazić ludziom swój głęboki podziw.
- Pięknie - rzekł Paweł Do. - Bardzo pięknie. Czy projekt zbliżenia dwóch cywilizacji jest w
dalszym ciągu aktualny? W jaki sposób Istoty z dziewięćdziesięciu planet korzystają z umiejętności
swobodnego poruszania się w czasie i przestrzeni? Czego możemy nauczyć się od nich?
Ponieważ Efer nie odpowiedział na te pytania, odezwał się Laurin:
- Zapewne nadmierna szybkość wydarzeń uszkodziła aparaturę księżyca Hor.
Ludea
Milczenie Efera trwało zaledwie kilka godzin. Nawigatorzy rozpoczęli właśnie żmudne
obliczenia, by określić położenie eskadry w tej strefie Kosmosu i ustalić odległość od Ziemi, gdy
pośrednik znowu przemówił:
- Piąte spotkanie z Istotami Rozumnymi raz jeszcze dowiodło, że jesteście
przedstawicielami unikalnej cywilizacji.
- Twoje komplementy zawstydzają - odparł Paweł Do - i zobowiązują do wymiany
uprzejmości na kosmicznym szczeblu. Miło współpracować z tak fantastycznie cierpliwą istotą, tak
wytrwale zmierzającą do celu.
- Szkoda tylko - odezwał się kosmolog Laurin - że przedstawiciele cywilizacji 90 Planet tak
szybko stracili cierpliwość.
- Mają sporo dobrej woli - Efer usiłował usprawiedliwić kłótliwe istoty - stworzyli instytuty
do walki z własnymi wadami, lecz wrodzone i chroniczne wady wzroku niesłychanie komplikują
im życie. Pomyślcie, że mieszkańcy każdej planety inaczej widzą to samo.
- Różny punkt widzenia tego samego problemu winien ułatwiać prawidłową ocenę - rzekł
Laurin. - Relacje kilku świadków identycznego wydarzenia zawsze różnią się. Różne spojrzenia na
ten sam przedmiot umożliwiają przeprowadzenie wszechstronnej analizy.
- Inaczej mówiąc, wady wzroku mogą okazać się zaletami. Czy dobrze zrozumiałem? -
zapytał Efer.
- Bardzo dobrze, bezbłędnie - zapewniał Laurin - i by rozwiać wszelkie wątpliwości, służę
przykładem: oni kiepsko strzelają.
Utrwaliłem śmiech kosmonautów. Długo nie mogli się uspokoić. Wreszcie przemówił
Paweł:
- Jak więc słyszysz, nie zachowaliśmy w sercach urazy do niegościnnych gospodarzy.
- Jakże jesteście tolerancyjni! Co za wspaniałe poczucie humoru! - zachwycał się Efer. -
Cudowna żywotność, niewyczerpana energia, tak, tak, istota ludzka jest nieograniczona jak nasz
Wszechświat, i to podobieństwo uzasadnia raz jeszcze decyzję Rozumniejszych o zaludnieniu
Kosmosu.
- Piąte spotkanie z mieszkańcami 90 Planet nie zachęca do dalszych eksperymentów - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •