[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ramion, westchnęła, czując ulgę i tak ogromną lekkość, jakby miała
wznieść się w powietrze.
WahaÅ‚a siÄ™ jedynie przez moment. Nigdy dotÄ…d żadnemu mężczyz­
nie nie pokazała się nago, ale to byl przecież Matthew. Kochała go,
ufała mu i chciała jak najszybciej móc nazywać go swoim mężem.
Odwróciła się w jego stronę, a gdy zobaczyła, z jakim głębokim, wręcz
nabożnym przejęciem na nią patrzy, zdobyła się na uśmiech.
 Jesteś piękna, Gemmo, moja najmilsza.
Dotknął jej szyi dłonią. Zadrżała. Ujął jej piersi w obydwie ręce,
a kiedy dotknÄ…Å‚ ich wargami, wydaÅ‚a okrzyk zaskoczenia i przyjem­
ności.
 Twoje ciało ma smak gorzkich migdałów - powiedział, unosząc
głowę.
Roześmiała się. A gdy znów pochylił się nad nią, zapomniała
o wszystkim prócz przejmującego, coraz głębszego szczęścia.
Ręce Matthew powędrowały niżej, gdzieś pomiędzy jej uda. Wtedy
poczuÅ‚a ból, który nie miaÅ‚ nic wspólnego z jazdÄ… konnÄ…. Zesztywnia­
ła na moment. Matthew się wycofał. Zaczerpnęła głęboko tchu, a on
ściągnął z siebie ubranie, zdjął pożyczone buty i ponownie położył się
226
przy niej. Kiedy poczuła na sobie ciężar jego ciała, zagryzła wargi, a
plecy i biodra ponownie zaczęły pulsować bólem.
Matthew pokręcił głową i się odsunął.
 Nie odchodz! - zaprotestowaÅ‚a. MiaÅ‚a nadziejÄ™, że jej nagÅ‚a nie­
dyspozycja nie zakończy przedwcześnie ich zbliżenia.
Znowu ją pocałował. Jego wargi też miały lekki posmak gorzkich
migdałów.
 Może wymyślimy jakiś inny sposób?  spytał. Objął ją mocno
ramionami i, nim zdążyła zdać sobie sprawę z tego, co robił, obrócił ją
zręcznie, tak że nagle znalazła się na nim. Przytulił ją jeszcze mocniej.
 Po prostu usiÄ…dz na mnie - szepnÄ…Å‚, pokazujÄ…c jej pozycjÄ™, w któ­
rej ku jej zaskoczeniu przylgnęli ściśle do siebie. Wślizgnął się w nią
powoli i ostrożnie, trzymajÄ…c jÄ… mocno, a gdy to zrobiÅ‚, myÅ›li Gem­
my rozprysnęly się niczym morska piana i wszystko wokół zblakło.
Wreszcie poczuła, że musi krzyknąć, krzyknąć wyłącznie z radości.
Zrozumiała, że potrafi się poruszać wraz z nim, jak na koniu, jak na
morzu, raz wolniej, raz szybciej, to się wznosząc, to znów opadając.
A kiedy poczuła, że zapada się coraz głębiej i głębiej w najbłękit-
niejsze otchÅ‚anie morskie, wykrzyknęła na gÅ‚os jego imiÄ™ i coÅ› wybu­
chło wewnątrz niej.
Matthew obrócił się, tak że mogła położyć się przy nim na boku
i wtulić gÅ‚owÄ™ w jego pierÅ›. Przez pewien czas leżeli bez ruchu, dopó­
ki ich oddechy nie wróciły do zwykłego rytmu, a serca nie przestały
walić jak oszalałe.
 Spotkałem cię w najgorszej chwili mojego życia. Za twoją sprawą
stało się ono lepsze. Nigdy nie pozwolę ci z niego odejść.
 Trzymam ciÄ™ za sÅ‚owo  odparÅ‚a. - Musisz tylko pamiÄ™tać o olej­
ku z gorzkich migdałów!
9
lub byÅ‚ skromny, ale bardzo elegancki. Zarówno Louisa, jak i Psy­
che zadały sobie wiele trudu, naradzając się z Gemmą nad wyborem
koÅ›cioÅ‚a i Å›lubnej sukni, którÄ… krawcowa uszyÅ‚a w rekordowo krót­
kim czasie. Sama Gemma żyła jak w euforii. Matthew wyszukał dom,
który jego zdaniem powinien się jej spodobać. Kiedy miała już dość
kolejnych przymiarek lub dyskusji o imponujÄ…cej wyprawie panny
młodej - brat koniecznie chciał ją w nią wyposażyć - zaczynała dla
odmiany wybierać meble do jadalni albo obicia do salonu. Oczywi­
ście starała się, żeby Clarissa również brała udział w tych wszystkich
przygotowaniach.
Gdy jednak nadszedł czas, by brat poprowadził ją wzdłuż kościełnej
nawy, Gemma zadawała sobie pytanie, czy to nie sen. Spojrzała ku
niemu ukradkiem. Gdy wrócili do Londynu, skrzyczał ją straszliwie
za - jak się wyraził - wariacką eskapadę, dając w ten sposób siostrze
do zrozumienia, że takie wÅ‚aÅ›nie sÄ… obowiÄ…zki brata. Lecz zaraz po­
tem... uściskał ją z całej siły. Teraz miał minę niezwykle poważną, ale
uśmiechnął się do niej dyskretnie.
Gemma odwzajemniła jego uśmiech. I pomyśleć, że ledwie kilka
miesięcy temu czuła się tak samotna! A dzisiaj w kościelnych ławkach
siedziało mnóstwo ludzi bardzo przez nią lubianych, mimo że wielu
229
poznała niedawno. Sally Forsythe z mężem, nawet panna Pomshack,
wzruszona niemal do łez - wszyscy patrzyli na nią przyjaznie. A tuż
przy nich stała jej rodzina. Rodzina! Co za wspaniałe słowo!
Psyche zasiadÅ‚a w pierwszym rzÄ™dzie. Louisa i Clarissa byÅ‚y druh­
nami. Colin i pewien marynarz - przyjaciel Fallona  stali po drugiej
stronie, a przed ołtarzem, obok pastora, czekał już na nią sam Mat-
thew, uśmiechnięty i szczęśliwy.
Gabriel Å›cisnÄ…Å‚ jej dÅ‚oÅ„ po raz ostatni, a potem ustÄ…piÅ‚ miejsca przy­
szÅ‚emu mężowi i zajÄ…Å‚ miejsce przy Psyche. Gemma ledwie zdoÅ‚a­
ła wyszeptać słowa małżeńskiej przysięgi, lecz gdy tylko spojrzała
w świetliste, szare oczy narzeczonego, ucisk w gardle zniknął.
Po ceremonii Gabriel i Psyche wydali uroczyste śniadanie. Psyche
z satysfakcją dotknęła ramienia męża.
- Widzisz, wszystko poszło jak najlepiej, mimo twoich obiekcji.
- CaÅ‚e szczęście, że tak szybko zdecydowali siÄ™ na Å›lub. Po tej nie­
słychanej wyprawie...
- Daj spokój, Gemma chciała postawić na swoim, a ty sam dobrze
wiesz, o co jej naprawdę chodziło.
Gabriel spróbowaÅ‚ spojrzeć na żonÄ™ srogo. Zaraz jednak zrezygno­
wał i pocałował ją lekko. A widząc jej zgorszone spojrzenie, odparł
z uśmiechem:
- W końcu to wesele i nawet my możemy sobie pozwolić na trochę
swobody w zachowaniu. Zresztą mam pewność, że racja jest po twojej
stronie. Czyż my, nieszczęśni mężczyzni, bÄ™dziemy mogli kiedykol­
wiek sprostać kochanym przez nas kobietom?
- Nigdy  rzuciÅ‚a z zadowoleniem, spoglÄ…dajÄ…c ku goÅ›ciom.  Cie­
szę się, że wybrałyśmy dla Clarissy tę bladą zieleń, jest tak twarzowym
kolorem. Oby tylko nauczyÅ‚a siÄ™ poprawnie wyrażać... O czym my­
ślisz?
Gabriel zawahaÅ‚ siÄ™, lecz wiedziaÅ‚, że nie zdoÅ‚a ukryć swoich zamia­
rów przed żoną.
- Zaraz po ślubie muszę się podjąć pewnej misji. Gemma jeszcze
się tym nie zainteresowała, była zbyt przejęta naszą matką, ale...
- Ale co?
230
 Ale jeÅ›li markiz nie byÅ‚ naszym ojcem, moim i Gemmy, ktoÅ› prze­
cież musiaÅ‚ nas spÅ‚odzić. Mężczyzna, którego listy spaliÅ‚ John. Męż­
czyzna, którego oko widnieje namalowane na broszce. Matka prze­
chowywała ją jak talizman.
 Upłynęło wiele lat. A jeśli ten człowiek umarł?
 Niezależnie od tego musimy wiedzieć, kim byÅ‚. ChcÄ™ to wyjaÅ›­
nić.
Psyche wolała się z nim nie spierać. Dotknęła jedynie dłonią jego
policzka. Gabriel nakryÅ‚ jej palce swoimi i uÅ›cisnÄ…Å‚ mocno wÅ‚asny tali­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •