[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Widziałam już zdjęcie Jessiki. Nic by się nie
stało, gdybym obejrzała też babcię.
Za oknem surowa i piękna pustynia przesuwała
się długą złocistą wstęgą. Dziewczyna wyglądała na
urażoną. Zdał sobie sprawę, że nie umie się jej
oprzeć.
 A może obejrzysz zdjęcia całej mojej rodziny?
 spytał.
 Czemu nie?
 To był sarkazm.
 Wiem. To mechanizm obronny, który rozu-
miem, ale i tak chcę je zobaczyć.
 Jakim cudem możesz to rozumieć?
 Nie byłam dokładnie taką córką, jaką chciałaby
mieć moja matka. Dorrie wypełniała pokładane
w niej nadzieje w stu procentach. Co innego ja. Jeśli
miałam na sobie białą sukienkę, od razu znajdowa-
łam błoto, w którym mogłam ją ubrudzić.
W pogoni za szczęściem 65
Austin zachichotał, bo wyobraził ją sobie w takiej
sytuacji.
 To prawda. Na pewno chciałaby mieć takiego
syna jak ty. Mogę się założyć, że twoje ciuchy były
zawsze czyściutkie i nawet sprzątałeś w swoim
pokoju.
 Nie ma w tym nic złego.
 Nie ma, ale dobre maniery i dobry charakter
zazwyczaj zaczynają się od rodziców lub  co
ważniejsze, ponieważ jesteś facetem  od ojca.
Dobrze cię wychowali.
 Starali się.
 Masz ich zdjęcie?
Wolałby, żeby nie patrzyła na niego tak łagod-
nym wzrokiem.
 Mój ojciec nie żyje  powiedział nagle, jakby
to mogło pohamować ją przed zadawaniem py-
tań.
Czuł się bezsilny. Nie potrafił jej powstrzymać
i było już więcej niż pewne, że zajdzie mu niezle za
skórę.
 Co to za odpowiedz? Albo masz zdjęcie, albo
nie.  Poprawiła się w siedzeniu, żeby móc na niego
patrzeć.
To doprowadzało go do szaleństwa.
Na domiar złego, był świadom jej lekko opalo-
nych ud, które widział za każdym razem, gdy na nią
spoglądał. Nie mógł nie myśleć o wyciągnięciu ręki
i przebiegnięciu nią po jej aksamitnej skórze.
66 Karen Anders
Szturchnęła go w ramię i popatrzyła z powagą.
 No, przecież wiem, że masz zdjęcia całej swojej
rodziny.
Pochylił się. Trzymając jedną rękę na kierownicy,
drugą sięgnął po portfel. Dzieląc uwagę pomiędzy
drogę przed sobą i otwarty portfel, wręczył go jej.
Maxie wzięła portfel. Bliskość Austina pozbawia-
ła ją spokoju. Spojrzała na zdjęcie i serce jej się
ścisnęło. Jego ojciec wyglądał zupełnie jak on. Przy-
stojny, wysoki, imponujący. Matka Austina wyda-
wała się przy nim bardzo malutka. Obejmował ją
dziwnie ochronnym gestem.
 Twój ojciec wygląda, jakby chciał ją przed
czymś ochronić.
 Był dość staroświecki. Nie lubił aparatów foto-
graficznych.
 Myślał, że ukradną mu duszę?
 Mój ojciec był wojownikiem. Przede wszyst-
kim chroniłby duszę matki. Dopiero potem pomyś-
lałby o swojej.
Maxie pomyślała, że Austin był ulepiony z tej
samej gliny.
 Wyglądają tu na szczęśliwych.
Nie potrafiła wymyślić nic innego.
 I byli. Mój ojciec umarł, instalując silnik w mu-
stangu. Atak serca.
 W tym mustangu?
Austin przełknął ślinę.
W pogoni za szczęściem 67
 Tak.
 Przykro mi.
 Niepotrzebnie. Był szczęśliwym człowiekiem.
Kochał rodzinę bardziej niż cokolwiek na świecie.
 Wygląda na to, że odziedziczyłeś tę cechę po
nim.
 Zgadza się.
 Założę się, że był dobrym człowiekiem. To też
po nim odziedziczyłeś.
 Znasz mnie od kilku chwil i już potrafisz
stwierdzić, jaki jestem?
 Potrafię. Twoi rodzice wychowali dobrego
chłopczyka.
Jej życie było prostsze, zanim dowiedziała się
o istnieniu Austina Taggarta. Potem jednak wdarł się
w nie ze swoim kuszącym zapachem i oczami, przed
którymi nic nie potrafiło się ukryć. Te bystre oczy
wydawały się zdolne przeniknąć w głąb jej duszy.
Miała rozpaczliwą potrzebę zagubienia się w nich.
Kolejna pokusa, którą musiała zwalczyć. Nie będzie
miała czasu, żeby poznać Austina lepiej. Jej sytuacja
nie pozwalała na to. Już żałowała, że poznali się
w tak niefortunnych okolicznościach.
 Mój ojciec nie miał szansy ukończyć tej pracy.
Jestem jeszcze trochę nieoszlifowany. Moja matka...
 Spojrzała na niego. Na jego zaciśnięte usta, poważ-
ne oczy.  Powiedzmy, że moje dzieciństwo nie było
tak idylliczne po tym, jak ojciec umarł.
 Co się stało?
68 Karen Anders
 To, co przydarza się wielu dzieciom, kiedy ich
rodzina się rozpada. Matka powtórnie wyszła za
mąż. Za białego. Nie miał ze mnie większego pożyt-
ku. Kłócili się. Odszedłem.
 Gdzie mieszkałeś?
 Z babcią.
Spojrzała na wiszącą przy lusterku tarczę. Miała
kolor sepii. Proste, czarne linie tworzyły rysunek
bawołu. Babcia musiała o niego bardzo dbać, skoro
zrobiła mu taki piękny talizman.
Maxie spojrzała na następną fotografię. Przed-
stawiała młodą Apaczkę ubraną w suknię z kozlej
skóry.
 Kto to?
 Moja babcia w dniu, w którym obchodziła
Ceremonię Wschodu Słońca.
 Wygląda bardzo młodziutko.
 Miała wtedy dwanaście lat.
 Na czym polega to święto?
 To błogosławieństwo dawane młodej dziew-
czynie, kiedy wchodzi w okres dojrzewania. Cere-
monia odbywa się zazwyczaj latem. Dalej zoba-
czysz bardziej aktualne zdjęcie mojej babci.
Maxie westchnęła. Zdjęcie przedstawiało słodką, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •