[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- No a jak? Oczywiście!
- Ale nie w lecie 1876 roku, kiedy pojawił się ten Tajemniczy
Rewolwerowiec?
- Tego lata nie, bo miał złamany obojczyk. Pradziadek
pojechał, a dziadek był wściekły z tego powodu jak osa.
Chociaż dopiero co się ożenił, to jednak raniło jego dumę, że
musi zostać. Może się bał, że go wezmą za pantoflarza przy
babce Dianie.
- Ciekawe, że w tej legendzie nie ma nic o złamanym
obojczyku. A ten Tajemniczy Rewolwerowiec musiał być chyba
gorszy, niż się mówi, skoro pobił człowieka ze złamanym
obojczykiem...?
- Nic jedyny to błąd historyczny w tej waszej bzdurze na Dni
Showdown.
- Ale my... To znaczy wszyscy tak zawsze się starali, żeby to
było dokładne...
- To było dawno temu... Przed kilkoma dziesiątkami lat różni
ludzie, nie tylko Taggartowie, opowiadali te głupstwa i
upiększali wszystko...
- No dobrze, czy dziadek nie opowiedział ci, co się dokładnie
wydarzyło tego lata, kiedy w mieście zjawił się rewolwerowiec?
- Nie! - odparł krótko. - I nigdy go o to nie pytałem, ponieważ
nikt w rodzinie nie chciał nawet wymieniać imienia babki Rose.
Nie było się czym chwalić, ona przecież sprowokowała bitkę.
Dopiero pózniej tak wyszło, że zrobiono z niej bohaterkę.
RS
83
- Czyli cała historia jest nieprawdziwa, to mi chcesz
powiedzieć? - nalegała Kit.
- Na tym świecie nie ma nic na sto procent prawdziwego,
drogie dziecko. A co za różnica, czy prawdziwe na sto procent,
czy na dziesięć, jeśli wszyscy są zadowoleni i dobrze się bawią?
- Chyba masz rację - odparła, chociaż w duchu pomyślała
sobie, że jej nie ma. Tak bardzo by chciała, żeby ta legenda była
w stu procentach prawdziwa. Tylko pełna prawda się liczy! Co
jej przyjdzie z dziesięciu procent prawdy? Tak jak teraz była w
stu procentach pewna, że Thom T. może być szczęśliwy jedynie
na ranczu Rocking T., a Boone nie ma nawet jednego procenta
racji sądząc inaczej.
Kit zawiozła następnie Thoma T. na rodzinny cmentarz na
pagórku, z którego widać było zabudowania rancza. Tu
znajdowały się groby wszystkich Taggartów. Podjechała jak
można było najbliżej do kamienia, na którym wyryte było imię
ukochanej żony Thoma T., Aggie, która zmarła w wieku
dwudziestu sześciu lat, zostawiając zrozpaczonego męża i trzech
berbeciów. To było w 1936 roku. Któregoś dnia - Bóg pozwoli,
że niezbyt wcześnie - pomyślała, Thom T. spocznie koło niej.
Tuż obok pochowani byli trzej synowie Thoma T. i żona
Travisa, Shirley.
Na tym cmentarzu znajdował się też grób matki Kit.
Podtrzymywany przez Kit starzec schylił się, zerwał parę
rosnących między grobami dzikich kwiatków i położył je na
grobie żony.
Gdyby Boone mógł zrozumieć, że półtora wieku historii
Taggartów i serce tego starego człowieka należą do tej ziemi!
Wówczas zrezygnowałby na pewno ze swego szatańskiego
planu.
Stary doktor Wagner pojawił się póznym popołudniem,
obejrzał  chudą" jałówkę, po czym zasiadł do warcabów i
politycznej debaty z Thomem T.
RS
84
Boone, który powrócił już z porannej wyprawy, nachylił się
do ucha Kit i powiedział:
- Mam propozycję nie do odrzucenia. Musimy porozmawiać.
Proponuję wyprawę na dobry stek w jakimś reprezentacyjnym
lokalu Showdown, o ile takowy istnieje.
- Nie mogę - odparła dość obcesowo, a głośniej dodała: - O
szóstej mam próbę, a poza tym ktoś musi uważać na Thoma T.
Dziadek usłyszał to i rozdarł się ze swojego wózka:
- A doktor Wagner to kto? Zlepy kret?! Doktor tylko się
uśmiechnął.
- Oskubię dzisiaj mojego klienta do ostatniego piórka.
Możecie sobie iść w świat, moje dzieci - powiedział. - Zabawcie
się, poczekam na wasz powrót.
- Obiecuję, że odwiozę cię na próbę punktualnie na szóstą! -
Boone prawie się uśmiechał.
Nie była wcale pewna spełnienia tej obietnicy, ale z drugiej
strony też chciała porozmawiać. Może potrafi mu wreszcie
przemówić do rozumu.
- Pojadę z tobą do miasta, ale na żadne restauracje nie mam
czasu. Zostawisz mnie w mieście, a potem wrócę z Rachel. Ona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •