[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Magda instynktownie czuła, że nie powinna wy-
chylać nosa z pokoju, ale Benji znowu zaczął maru-
dzić: był głodny.
W podręcznym bagażu znalazła jabłko i małą pacz-
kę herbatników. Benji pochłonął w jednej chwili, co
mu podsunęła, ale nadal był głodny. Przez następne
trzy kwadranse usiłowała jakoś go uspokoić, na próż-
no. Soczek też nie pomógł. Mały potrzebował normal-
nego, przyzwoitego posiłku.
Z sercem w gardle Magda otworzyła drzwi sypialni.
Na piętrze panował półmrok. Ostrożnie zeszła po
46 JULIA JAMES
schodach, przeszła przez sień, znalazła korytarz, który
zdawał się prowadzić do służbowej części domu, i ru-
szyła nim w poszukiwaniu Giuseppe. Gdyby chodziło
tylko o niÄ…, mogÅ‚a íÅ›c spać gÅ‚odna, ale Benji musiaÅ‚
zjeść kolację. Pchnęła drzwi na końcu korytarza i zna-
lazła się w ogromnej, staroświeckiej kuchni. Przy
kamiennym zlewie stała starsza kobieta i zawzięcie
szorowała miedziany rondel.
Kiedy Magda zatrzymała się niepewnie w progu,
kobieta podniosła głowę.
 Si?  zagadnęła niezbyt przyjaznym tonem,
a wyraz grubokościstej twarzy też nie zachęcał do
rozmowy. Posłała Magdzie wrogie spojrzenie.
Magda przełknęła ślinę.
 Mi dispiace  zaczęła niepewnie  ma... este
possible...?
 Mówię po angielsku  przerwała jej kobieta
szorstko.  Czego chcesz?
Magda już miała odwrócić się i uciec, ale musiała
nakarmić Benjiego.
 Bardzo przepraszam, ale czy... mogłabym...  bą-
kała  dostać coś do jedzenia... dla małego?
Ciemne oczy zdawały się przewiercać ją na wylot.
Gardło miałaściśnięte. Przecież ta kobieta nie odmówi
jedzenia dziecku, nawet jeśli ma za złe jego matce, że
stała się przyczyną piekła w domu.
Zmierzyłają tym swoim uważnym, nieprzychylnym
spojrzeniem od stóp do głów i oto w jej twarzy zaszła
gwałtowna zmiana. Podniosła ręce, wyrzuciła z siebie
kilka słów w rodzinnym języku i podbiegła do Magdy.
TOSKACSKA PRZYGODA 47
 Chodz, chodz  zakomenderowała.  Siadaj.
 Niemal pchnęła Magdę na pierwsze z brzegu krzesło
przy długim stole.  Głodna jesteś, prawda? Głuptas
dziewczyna... Dlaczego nie zadzwoniłaś ze swojego
pokoju?
 Nie chciałam sprawiać kłopotu...  bąknęła Ma-
gda.
Kobieta prychnęła pod nosem.
 Dziecko musi zjeść. Matka też.
Podeszła do wielkiej kuchni, na której stało kilka
garnków, i z jednego nałożyła na talerz sutą porcję
spaghetti. Postawiła makaron przed Magdą, a Ben-
jiemu zawiązała pod szyją serwetkę.
Benji już otwierał buzię, czekając, aż mama poda
mu pierwszy widelec. Kiedy najadł się do syta, na stole
pojawiła się następna porcja makaronu, tym razem dla
Magdy.
 Jedz  poleciła kobieta i zabrała Magdzie Ben-
jiego.
Małemu musiało się spodobać na rękach u obcej
pani, bo zagaworzył coś po swojemu radośnie i twarz
kobiety rozjaśniła się w błogim uśmiechu. Usiadła
naprzeciwko Magdy, posadziła sobie dziecko na kola-
nach.
 Jedz  powtórzyła, kiedy Magda na moment
przerwała.
Zabawiała Benjiego, któremu najwyrazniej nie
przeszkadzało, że ktoś przemawia do niego w obcym
języku. Magda obserwowała ją dyskretnie znad tale-
rza. Kobieta musiała mieć spore doświadczenie, jeśli
48 JULIA JAMES
chodzi o dzieci, bo doskonale wiedziała, co małemu
sprawi radość; dała mu drewnianą kopyść, którą teraz
walił z zapamiętaniem w stół: świetna zabawa.
Magda wymiotła talerz do czysta i westchnęła
z ukontentowania.
 No to teraz sobie porozmawiamy  oświadczyła
kobieta.  Ty mi powiesz, czy Rafael jest jego ojcem
 zażądała swoim włoskim angielskim.
Magda w totalnym osłupieniu szeroko otworzyła
usta i ta jej reakcja najwyrazniej ucieszyła kobietę.
 Wielka ulga  stwierdziła krótko.  Znaczy,
ożenił się ojcu na złość. Idiota.
Magda milczała. Co miała powiedzieć? Co mogła
powiedzieć?
 Zupełnie zwariował  stwierdziła gospodyni.
 Zawsze to samo... zawsze. WalczÄ… ze sobÄ… jak te...
no... męskie owce. O tak.  Uniosła zaciśnięte dłonie
i uderzyła kilka razy knykciami w knykcie, pokazując [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •