[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ści, rozjaśnionej tylko światłem pochodni. Kapłanki, zajęte śpiewem i obserwowaniem
Stagga i młodziutkiej nowicjuszki, zauważyły napastników dopiero wówczas, gdy Pan-
telfianie wrzasnęli, a z karków poleciały pierwsze głowy.
Stagg nie wiedział, co wydarzyło się pózniej. Pamiętał, że podniósł wzrok, zobaczył
mężczyznę biegnącego w jego stronę, poczuł uderzenie płazem krótkiego miecza. Ock-
nął się wisząc jak upolowany jeleń na drągu, niesionym przez dwóch wojowników. Stra-
cił czucie w dłoniach i stopach, związanych zbyt ciasno, by krew mogła swobodnie krą-
żyć; miał za to wrażenie, że w każdej chwili może mu rozsadzić czaszkę. Głowę prze-
wiercał mu ból, spowodowany nie tylko uderzeniem, lecz również przekrwieniem mó-
zgu na skutek niesienia głową w dół.
Zwiecił księżyc w pełni i w jego słabym blasku widział gołe nogi a także nagą pierś
idącego za nim wojownika. Odwrócił głowę i dostrzegł błyszczące w bladym świetle
opalone ciała jego towarzyszy oraz białe stroje kapłanek.
Oprzytomniał, rzucony brutalnie na ziemię.
 Rogaty się obudził  powiedział głęboki męski głos.
84
 Nie moglibyśmy odwiązać tego sukinsyna?  zaproponował inny głos.  Zmę-
czyło mnie taszczenie jego cielska, a ten drąg wbił mi się w ramię chyba na centymetr.
 W porządku  powiedział trzeci głos, należący niewątpliwie do wodza.  Ale
skrępujcie mu ręce na plecach i załóżcie pętlę na szyję. Gdyby próbował się urwać, przy-
dusimy go. I uważajcie. Ten gość jest silny jak byk.
 Och, taki silny, tak pięknie zbudowany!  zachwycił się czwarty głos, wyższy od
pozostałych.
 Wymarzony kochanek!
 Mam być zazdrosny?  spytał któryś z żołnierzy.  Jeśli o to ci chodzi, gołąbecz-
ku, to odnosisz olśniewające sukcesy. Tylko nie przesadz. Bo wytnę ci wątrobę i we-
pchnę w gardło twej matki!
 Nie waż się wspominać mojej matki, ty włochata małpo! Zdaje się, że przestaję cię
lubić!  krzyknął wysoki głos.
 W imię Columbii, naszej błogosławionej Matki, skończcie z tą sceną miłosną!
Durnie! To wyprawa wojenna, nie zaloty wokół totemu! No, już, uwolnijcie go. I obser-
wujcie bez przerwy!
 Nie mogę się na niego napatrzeć  powiedział zdyszany wysoki głos.
 Może chcesz mi przyprawić jego rogi?  zapytał ten, który wspomniał przedtem
o wycięciu wątroby.  Tylko spróbuj, a tak ci przefasonuję gębę, że żaden mężczyzna
już na ciebie nie spojrzy. Nigdy!
 Po raz ostatni mówię: zamknijcie się!  krzyknął wódz ochryple.  Ani słowa
więcej! Pierwszemu, który mi podskoczy, poderżnę gardło. Zrozumiano? Dobrze. Le-
cimy. Czeka nas cholernie długa droga. Nim dotrzemy na nasze ziemie, z pewnością
spuszczą za nami swe gończe psy.
Stagg rozumiał tę wymianę zdań niemal bez kłopotu. Pantelfianie mówili językiem
podobnym do deceańskiego bardziej niż holenderski do niemieckiego. W Camden miał
już raz okazję go usłyszeć. Na jego cześć podcięto gardła grupie pantelfiańskich jeńców.
Niektórzy demonstrowali wielką odwagę i miotali obelgi pod adresem Słonecznego Bo-
hatera nawet wtedy, gdy ostrze noża cięło już ich gardziele. Teraz Stagg żałował, że nie
podcięto gardeł wszystkim mężczyznom tego narodu. Powracające w dłoniach i sto-
pach krążenie powodowało szalony ból. Zapewne wrzeszczałby nawet gdyby nie prze-
konanie, że uciszą go kolejnym ciosem w głowę. A poza tym nie chciał dawać wrogom
satysfakcji pokazując im, jak bardzo cierpi.
Związano mu ręce na plecach, założono pętlę na szyję. Usłyszał obietnicę, że przy
pierwszym podejrzanym ruchu dostanie nożem w żebra, po czym kopniakiem pogna-
no go w drogę.
Z początku ledwie powłóczył nogami, jednak po chwili wróciło mu normalne krą-
żenie i ból minął. Mógł już nadążyć za innymi. Miał szczęście. Wcześniej, gdy tylko po-
85
tknął się lub zwolnił, zaciśnięta pętla natychmiast pozbawiała go tchu.
Biegli w dół, po zboczu zarośniętego rzadkim lasem pagórka. Napastników było
może czterdziestu; maszerowali ustawieni w dwóch kolumnach, uzbrojeni w szerokie
miecze, oszczepy, pałki, łuki i strzały. Nikt nie nosił zbroi, prawdopodobnie po to, by
zwiększyć mobilność oddziału. W odróżnieniu od mężczyzn z DeCe wojownicy obci-
nali włosy krótko, przy samej czaszce. Twarze sprawiały dziwne wrażenie ze względu
na bujne ciemne wąsy; po raz pierwszy od wylądowania Stagg zobaczył zarost na twa-
rzach tubylców.
Wyszli z lasu i dostrzegł brzeg rzeki Hudson. W jaśniejszym świetle polany można
było rozpoznać, że wąsy Pantelfów są wytatuowane lub namalowane. Każdy z nich miał
także wytatuowane na nagiej piersi jedno słowo: MAMA.
Wzięli siedmioro jeńców. Samego Słonecznego Bohatera, pięć kapłanek i  serce
Stagga zamarło na moment  Mary Casey! Spróbował zbliżyć się do niej w biegu, jed-
nak zaciśnięta gwałtownie, odbierająca oddech pętla uniemożliwiła ten zamiar.
Stanęli. Kilku wojowników odrzuciło stos suchych gałęzi pod którymi, w zagłębie-
niu gruntu, ukryto kilka dużych kanoe. Zaniesiono je nad wodę i zmuszono jeńców, by
wsiedli do nich pojedynczo.
Rzekę przepłynęli szybko. Przy drugim brzegu kanoe puszczono z prądem, a oddział
pobiegł truchcikiem przez las. Jeńcy potykali się od czasu do czasu, przewracali, a wte- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •